Szarańcza w zupie

Na pustyni żyła grupa mnichów. Pewnego dnia do starego mnicha przyszedł młody i rzekł.
– Ojcze, wiesz, że żyję na pustyni już ponad rok i przez ten czas sześć czy siedem razy opadła nas szarańcza. Wiesz sam, jakie to uciążliwe, ponieważ te owady wchodzą wszędzie, nawet do naszego pożywienia. Jak sobie z tym radzisz?
Stary mnich, żyjący na pustyni od czterdziestu lat, powiedział:
– Początkowo, gdy do zupy wpadła mi chociaż jedna szarańcza, wylewałem wszystko. Później wyjmowałem szarańczę, a zupę zjadałem. W końcu jadłem wszystko – i zupę, i szarańczę. Teraz, gdy jakaś szarańcza chce wydostać się z talerza, wkładam ją tam z powrotem i zjadam razem z zupą!
Wraz z upływem czasu przyzwyczajamy się do wszystkiego, nawet do tego, co przedtem wydawało się nieprzyjemne. Niektórzy nawet zaczynają akceptować własnych nieprzyjaciół.
                                                                                                                                     Bruno Ferrero
Czego bezwzględnie nie akceptujesz dzisiaj w sobie/w ludziach/w świecie? Co mogłabyś/mógłbyś tolerować? Czego potrzebujesz do decyzji ws. akceptacji lub jej braku? Co sobie bierzesz z tego opowiadania? Z kim się nim podzielisz?